Daj mu tak - (pokazuje ręką) PELIKAN (daje Księdzu policzek) Widzisz, ośle, Senator się gniewa. KSIĄDZ (do Doktora) Panie, odpuść mu, Panie; on nie wie, co zrobił! Ach, bracie, tą złą radą tyś sam się już dobił. Dziś ty staniesz przed Bogiem. SENATOR. Co to? BAJKOW. On błaznuje. Daj mu jeszcze raz w papę, niech nam prorokuje
Tekst piosenki: Wolna myśl, swobód mit. Wata, którą możesz sobie uszy zatkać. Tak, jak ptak łapie wiatr. Gdy zwiększyła, gdy zwiększyła mu się klatka. Klatka słów, w której znów. Jeszcze raz i jeszcze raz masz się urodzić. Zwykły fałsz, że co masz. To pływanie, to żegluga z dziurą w łodzi.
Chcę to zobaczyć jeszcze raz, doświadczyć, poznać, znaleźć w mieście ran Widzieć kolory nawet we mgle, we mgle Szósta rano, a ja nie chce spać Chcę ciebie, ale nie chcę nas i znowu ciągnie niebezpieczny świat I nie wiem sam już co jest piękne A więc biegnę za życiem, które znam Twoje podejście bezpieczne nie da ci zmian
Wypijemy dziś jeszcze raz Wina pełen dzban /2x Za miłość która jest w nas Za to co przed nami Wypijmy dziś jeszcze raz Wina pełen dzban To co piękne wciąż sprzed nami Chociaż biegnie szybko czas A my ciągle tacy sami Jak za tamtych, dawnych lat Wspominamy tamte chwile Jak to było dobrze nam I miłości wciąż w nas tyle Aż do
Jak Przeżyć Wszystko Jeszcze Raz - Krzysztof Krawczyk zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Jak Przeżyć Wszystko Jeszcze Raz.
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. [Tekst piosenki "Aniołom szepnij to"] [Zwrotka 1] Ile ja bym dała, by widzieć Ciebie znów Ile niewypowiedzianych mam w głowie słów I czy nie zimno, czy nie zimno Ci tam? Tak mało dałeś sobie szans [Refren] Już jest po, więc aniołom szepnij to Że tęskni ktoś za dotykiem Twoich rąk Że głodowałeś za dnia, ale dawałeś ile się da Już jest po, więc aniołom szepnij to [Zwrotka 2] Co mi tutaj po tym, że będę Ciebie chcieć A może niebo chciało Cię bliżej mieć A teraz zima, zimno bez Ciebie tu Tak dużo mogłam dać Ci słów [Refren] Ale już jest po, więc aniołom szepnij to Że tęskni ktoś za dotykiem Twoich rąk Że głodowałeś za dnia, ale dawałeś ile się da Już jest po, więc aniołom szepnij to [Przejście] Ja będę czekać Nie bój nie, nie bój nie Ja będę wołać Wołać Cię, wołać Cię Ja będę prosić By jeszcze raz Zobaczyć Twoją twarz [Refren] Już jest po, więc aniołom szepnij to Że tęskni ktoś za dotykiem Twoich rąk Że głodowałeś za dnia, ale dawałeś ile się da Już jest po, więc aniołom szepnij to
Tekst piosenki: Jeszcze raz zatańczymy jak za dawnych lat Jeszcze raz w tańcu obrócimy cały nasz świat Jeszcze raz serce moje, Twoje dłonie, o tak Jeszcze raz proszę moja miła, uwierz w nas Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Chcę przypomnieć Ci, jak nam szybko mijały wspólne dni Chcę przypomnieć Ci, kiedy uroniłaś pierwsze ze szczęścia łzy Chcę przypomnieć Ci, jak na ucho szeptem mówiłaś mi Chcę przypomnieć Ci, że ja nadal kocham Cię Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Gdy nam śpiewał Bad Boys Blue Gdy nam śpiewał Bad Boys tam i tu Gdy nam śpiewał Bad Boys Blue, Wtedy aż nam brakło tchu Wtedy aż nam brakło tchu A gdy Modern Talking grał swoje słynne You're My Heart Swoje słynne You're My Soul Czy wszyscy już tu są? Bo my z MiłymPanem, panem Bogdanem robimy show Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tekst piosenki: Ref: A może to ostatni raz. A może to ostatnie promienie słońca. Będziemy walczyć do końca /x2 Chciałbym przeżyć jeszcze raz Ostatni, ostatni raz Z tobą, jeszcze jeden dzień Ostatni, ostatni raz Byśmy przewracali świat Do góry, do góry nogami A niebo wysoko nad nami, nad nami Chciałbym tańczyć całą noc Ostatni, ostatni raz Skakać przez zwodzony most Ostatni ostatni raz Razem z tobą już za rękę iść Po wodzie suchymi stopami Gdy niebo wysoko, nad nami, nad nami Jeśli jutra, jutra nie ma Jeszcze więcej życia trzeba Ref: A może to ostatni raz A może to ostatnie promienie słońca Tu jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2 Chciałbym pobiec jeszcze raz Ostatni, ostatni raz Na wielką górę spadających gwiazd Ostatni, ostatni raz Dotknąć górę, z której pada deszcz I kochać pomiędzy wierszami Gdy niebo wysoko, nad nami, nad nami Jeśli jutra, jutra nie ma Jeszcze więcej życia trzeba Ref: A może to ostatni raz A może to ostatnie promienie słońca Tu jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2 Bo trzeba żyć tak, jakby miał być ostatni raz I trzeba żyć tak, by nie patrzeć do tyłu na świat I trzeba iść tam, trzeba iść tam, gdzie baliśmy się chodzić od wielu lat Ostatni raz Ref: A może to ostatni raz A może to ostatnie promienie słońca Tu jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2 Będziemy walczyć do końca! /x2 Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Tłumaczenie: Pokaż tłumaczenie And maybe it's the last time And maybe those are the last rays of the sun We will fight till the end x2 I would like to live one more time the last, the last time with you, one more day the last, the last time to turn the world over up, upside down and the sky high above us, above us i would like to dance all night the last, the last time Jump through the drawbridge the last, the last time to go by the hand with you on water with dry feet when the sky is high above us, above us if there's no tomorrow, no tomorrow even more life is needed And maybe it's the last time And maybe those are the last rays of the sun This is my home We will fight till the end x2 i would like to run one more time the last, the last time to the big mountain of falling stars the last, the last time to touch the mountain from which rains and to love between the lines when the sky is high above us, above us if there's no tomorrow, no tomorrow even more life is needed And maybe it's the last time And maybe those are the last rays of the sun This is my home We will fight till the end x2 because you have to live like, like if it were the last time and you have to live like, to don't look back at the world and you have to go there, you have to go there, where we were scared to go for many years the last time And maybe it's the last time And maybe those are the last rays of the sun This is my home We will fight till the end x2 We will fight till the end! x2 Historia edycji tłumaczenia
recenzja - A my nie chcemy uciekać stąd ... a może tekst powstał przed stanem wojennym ... ... Duży format. Marcin Kowalski Na rusztach łóżek 31 października 1980 roku wybuchł pożar w szpitalu psychiatrycznym w Górnej Grupie niedaleko Torunia. ... Liczba postów: 5,038 Liczba wątków: 264 Dołączył: Oct 2017 Reputacja: 2 tak, znam to już. Artukuł pojawił się już po 10 kwietnia. Zostawiłem z sentymentu. Liczba postów: 16 Liczba wątków: 1 Dołączył: Jul 2004 Reputacja: 0 A może ktoś z was wie, gdzie można znaleśc ten utwór??? Tzn. chodzi mi tutaj dokładnie o piosenkę... Bardzo proszę o odpowiedź... Tu albo na maila lub gg... Pozdrawiam... Nitka Liczba postów: 5,038 Liczba wątków: 264 Dołączył: Oct 2017 Reputacja: 2 Na płycie Gintrowskiego - Pamiątki. Można Kupić za 30 zł wraz z druga - Kamienie. Liczba postów: 16 Liczba wątków: 1 Dołączył: Jul 2004 Reputacja: 0 Dziękuję... Już pędzem do sklepu po płytkę... Pozdrawiam gorąco... Nitka Liczba postów: 93 Liczba wątków: 2 Dołączył: Jul 2004 Reputacja: 0 Czy ten dom psyhiatryczny nie nazywał sie przypadkiem domem Esterki, poprawcie mnie jeśli się myle. Pozatym fakt mi był znany tylko myślałem że miał on miejsce wcześniej... Najpierw nasienie kiełkuje, rośnie, pnie się do góry ---------- A gdy wychyli pierwsze listki z cienia - radość
W piątkowe popołudnie minęłaś tablicę z napisem 'Gdańsk' i zaczęłaś się zastanawiać, po co właściwie wsiadłaś w samochód i po co tutaj przyjechałaś. Opuściłaś kilka ważnych dla Ciebie osób, ale przez Twoją przeprowadzkę kontakt tak czy inaczej się nie urwał. Gdańsk był dla Ciebie drugim domem. Przeniosłaś się tutaj kilka lat temu na studia, zostawiając ukochane Mrągowo. Dwa lata temu obroniłaś pracę magisterską a niedługo potem znalazłaś pracę. Było idealnie - mieszkanie blisko plaży, przyjaciółki za ścianą i wolne serce. W październiku jednak uciekałaś stąd w pośpiechu, by zapomnieć. Wiadomo - nie ma jak u mamy, a Twoja mama od zawsze była dla Ciebie oparciem. Te kilka miesięcy temu przyjęła Cię ponownie pod swoje skrzydła i otoczyła opieką, jakiej w tedy potrzebowałaś. Nie mówiła, że jesteś głupia i naiwna. Nie mówiła, że wiedziała jak ta cała sytuacja się skończy. Nie wypominała Ci Twoich błędów. Po prostu była. Ukochane miasto, rodzina, przyjaciele z dzieciństwa - to pomogło Ci przestać myśleć o głupotach popełnionych w Gdańsku. Nie miałaś problemu ze znalezieniem pracy w zawodzie i wszystko zaczęło się ponownie układać. Tylko Marta często wisiała Ci na słuchawce jęcząc, że razem z Olgą tęsknią za Tobą. Dlatego postanowiłaś, że w pierwszy wolny weekend odwiedzisz swoje dziewczyny. Słońce świeciło mocno i właściwie to cieszyłaś się, że tutaj jesteś, bo będziesz mogła wyciągnąć dziewczyny na Waszą ulubioną plażę. Piwo, szum morza i ploteczki. Stukając palcami w kierownicę, w rytm melodii piosenki wygrywanej przez radio, czekałaś na zmianę świateł. Z prawej strony podjechał jakiś duży samochód, a kiedy odwróciłaś głowę w jego stronę za kierownicą zauważyłaś znajomą twarz. Patrzyłaś kilka sekund na Bartka, przypominając sobie jak mocno go polubiłaś w tak krótkim czasie. Miałaś wrażenie, że wyczuł Twoje spojrzenie na sobie i odwrócił się. Zamrugał zdziwiony i uśmiechnął się szeroko machając Ci. Odwzajemniłaś gest i ruszyłaś, bo miałaś zielone światło. Z jednej strony fajnie go było zobaczyć, z drugiej zaraz pewnie zadzwoni do kogo trzeba i wypapla, że jesteś w mieście. Nie umiał trzymać języka za zębami. Jak dobrze, że przyjechałaś na krótko. Może nigdzie go nie spotkasz. Od rana siedziałyście na plaży śmiejąc się i wygłupiając, korzystając z genialnej pogody. Nawet w przypływie totalnej głupawki przyłączyłyście się do grupki grającej w siatkówkę. Twoje umiejętności pozostawiały wiele do życzenia, ale przecież nigdy tak na prawdę nikt Cię grania nie uczył. Nawet on rok temu twierdził, że lepiej Ci idzie dopingowanie jego kolegów przed telewizorem niż odbijanie na plaży. I chociaż Ty upierałaś się by brać piłkę za każdym razem, kiedy szliście nad morze, wiedziałaś że nawet w 25% tak dobrze jak on nigdy odbijać nie będziesz. Teraz też sprawiało Ci to ogromną radość. A kiedy jeden z chłopaków rzucił tekstem, że tej wystawy to mógłby Ci pozazdrościć rozgrywający Trefla wybuchnęłaś śmiechem. Taaaak, na pewno byłby ucieszony, gdyby usłyszał że ktoś porównał Cię do niego. Cały dzień na plaży zostawił ślad w Twoim ciele w postaci lekko zaczerwienionej skóry, ale nie zamierzałaś z tego powodu zamknąć się w mieszkaniu. Wręcz przeciwnie - ruszyłyście we trójkę do Waszej ulubionej restauracji, jak w każdą sobotę kiedy mieszkałaś w Gdańsku. Usiadłyście na tarasie i czekając na swój posiłek popijałyście wino. I wszystko byłoby idealnie, gdybyś nie usłyszała męskiego śmiechu, którego właścicielem był spotkany wczoraj Bartosz. A zaraz potem drugiego... Śmiechu mężczyzny, który udawał tylko, że Cię kocha. Mężczyzny, który nawet nie zdawał sobie pewnie sprawy, że Cię skrzywdził. Tak Grzesiu, pomyślałaś, złamałeś mi serce. Olga zauważyła że spięłaś się, a uśmiech zniknął z Twojej twarzy. Na prawdę ostatnią rzeczą o jakiej marzyłaś było to, by go spotkać. Winiłaś Bartka, bo gdyby nie on, to ten drugi nie wiedziałby że przyjechałaś. Ale winiłaś też samą siebie - gdzie można Cię było złapać w sobotnie wieczory, jak nie w restauracji w Livalu? Gdybyś tylko wybrała inny lokal... Marta uniosła kpiąco brwi wbijając wzrok w osobę stojącą za Tobą. Olga zacisnęła dłoń na kieliszku. Nie chciałaś się odwracać. Nie po to uciekłaś od niego bez wyjaśnień, by teraz spojrzeć mu w oczy. - Natalka... - usłyszałaś nad głową. Wbiłaś paznokcie we wnętrze dłoni, zaciskając pięść. Złość zaczynała w Tobie buzować. - Dzięki Bartek, fajny z Ciebie kolega. - mruknęłaś zamykając oczy. - Natuś, przecież wiesz jaki on jest. - zajęczał wywołany do tablicy siatkarz. - Daj mi kilka minut, chcę z Tobą tylko porozmawiać. - Grzegorz dalej stał za Tobą. Położył dłonie na oparciu krzesła, nieznacznie dotykając Twojej skóry. Odsunęłaś się gwałtownie, jakby to rozżarzony węgiel, a nie jego palce musnęły odkryty kawałek Twojego ciała. - Gregor, strać się, ok? Nie widzisz, że ona nie chce... - odezwała się buntowniczo Olga. - Niech sama mi to powie. - przerwał jej stanowczo. - Nie zepsujesz mi tego wieczoru! - warknęłaś rzucając serwetką o talerz. Odsunęłaś brutalnie krzesło, aż podskoczył. - Rozmawiaj. - Możemy na osobności? - zapytał, a wtedy spojrzałaś na niego po raz pierwszy. Przełknęłaś głośno ślinę widząc jego idealnie niebieskie oczy. Gdyby nie to, że byłaś cholernie wściekła wyśmiałabyś to, jak zarósł. Dalej wyglądał pociągająco, tak jak wtedy kiedy pierwszy raz się spotkaliście. Otrząsnęłaś się lekko, spojrzałaś mu twardo w oczy i ruszyłaś przed siebie na promenadę. Usiadłaś na pierwszej wolnej ławce, zaplatając ręce na piersi. Po chwili znalazł się obok Ciebie, opierając łokcie o kolana. Patrzył na Ciebie lekko przekrzywiając głowę. - Czemu wyjechałaś? Bez słowa? - zapytał po cichu. - Masz czelność się jeszcze o to pytać? - prychnęłaś rozbawiona, kręcąc głową z niedowierzania. - Nati, ja na prawdę nie wiem co zrobiłem źle, czego nie zrobiłem albo co powiedziałem nie tak... Przez te wszystkie miesiące nie odzywałaś się, nie dawałaś znaku życia. Nie wiedziałem gdzie jesteś, czy jesteś cała i zdrowa. Dostawałem szału, bo się martwiłem o Ciebie! Zrozum, że wyrwałaś mi serce, kiedy tak po prostu zniknęłaś. Wyrwałaś, zdeptałaś i zostawiłaś. - głos mu zadrżał i ucichł. Poczułaś się trochę winna, bo nie myślałaś, że kiedykolwiek usłyszysz takie słowa. Przecież to nie on miał czuć się pokrzywdzony, tylko Ty. To nie Ty wymieniałaś czułe uściski i pocałunki ze swoim byłym przed jego domem, tylko on tonął w ramionach tej całej Joli, z którą zerwał zanim Cię poznał. Tylko czemu czujesz się teraz tak fatalnie? - Ja Cię dalej kocham, Nati. - szepnął spuszczając głowę. - Nie mów tak, to nie prawda. - zacisnęłaś mocno powieki. - Wróć do mnie... - Dobrze wiesz, że to nie możliwe. - przygryzłaś wargę starając się nie wybuchnąć płaczem. - Dlaczego? Powiedz mi chociaż, czemu mnie zostawiłaś? - Bo Ty podjąłeś decyzję... - Jaką niby? - ze zdziwienia aż się wyprostował. - Że wolisz ją ode mnie. - warknęłaś czując, że zaraz przestaniesz się kontrolować. To bolało. Ta cała rozmowa, jego obecność i cholerne poczucie winy, że chociaż trochę go skrzywdziłaś. Zerwałaś się z ławki, ale nie odeszłaś bo złapał Cię za nadgarstek. Wstał i spojrzał na Ciebie z góry. Chciałaś odwrócić twarz, ale ujął ją w obie dłonie zmuszając, być patrzyła mu w oczy. Oczy, z których biła niesamowita pewność siebie. - Powiedz, że mnie już nie kochasz, a dam Ci spokój. - Grzegorz... - Powiedz! - Ja... - urwałaś, nie wiedząc co masz mu tak na prawdę do powiedzenia. Dalej go kochałaś, chociaż trochę, ale starałaś się to uczucie zabić. Bezskutecznie. - Nigdy nie było innej kobiety, kiedy Ty zajmowałaś miejsce w moim sercu. Dalej tak jest, dalej kocham Ciebie. - powiedział twardo. - Mhm, jasne, widziałam jak się z nią obściskiwałeś. Ludzie, którzy ze sobą zerwali nie całują się na środku ulicy. - wypaliłaś jak z armaty. Zdezorientowany zamrugał szybko. - Co? Kiedy? - Dzień przed moim wyjazdem. - Nati, to nie tak... - uśmiechnął się krzywo gładząc Twój policzek. - A jak?! - wrzasnęłaś wyrywając mu się. - Jak do cholery? To chyba jasne?! - Jolka wyjeżdżała, chciała się tylko pożegnać. Dobrze wiesz, że nie rzucaliśmy się sobie do gardeł, tylko zachowywaliśmy się normalnie. Ile razy spotkaliśmy ją przypadkowo? Widziałaś wtedy jak jest między nami, a raczej że niczego już nie ma. Gdybyś mnie wtedy tylko zapytała powiedziałbym Ci dokładnie to samo. - I mam Ci w to uwierzyć, tak? - objęłaś drobnymi dłońmi swoje ramiona, wlepiając w niego wilgotne oczy. Zapanowała cisza. Wpatrywaliście się w siebie przez dłuższą chwilę, tylko że Ciebie coraz bardziej zżerało poczucie winy. Widziałaś rozczarowanie, zwątpienie i ból na jego twarzy. Nigdy wcześniej nie patrzył na Ciebie z takim smutkiem w oczach. Dotarło do Ciebie, że to Twoja wina. Że to Ty popełniłaś błąd, nie dając mu wtedy choćby cienia szansy wytłumaczenia tej sytuacji. Przecież on nawet nie wiedział, że widziałaś go z Jolą! Zepsułaś coś, na co oboje pracowaliście prawie rok. Coś, co nigdy więcej może się nie powtórzyć. Rozbiłaś związek, w którym było Ci tak dobrze, odrzuciłaś człowieka który dawał Ci tyle miłości, przez głupie nieporozumienie. Nastawiłaś przeciwko niemu nie tylko siebie, ale i swoje przyjaciółki i mamę. To Ty jesteś tą złą. To Ty powinnaś przepraszać, a nie on. Przygryzłaś drżącą wargę, kiedy zrezygnowany usiadł z powrotem na ławce. Odetchnął głęboko przeczesując przydługie czarne włosy. - Wrócę do dziewczyn... - powiedziałaś cicho. - Powiedz mi tylko... Czy Ty mnie w ogóle kochałaś? - zapytał unosząc wzrok. Tego było za wiele. Zrobiło Ci się gorąco, a łzy napłynęły do Twoich oczu. Odwróciłaś się, żeby nie widział jak płaczesz. Cudowny wieczór i weekend w Gdańsku przerodził się w koszmar, którego tak bardzo nie chciałaś przeżywać. - Czyli nie. - szepnął. Pociągnął nosem i warknął kilka przekleństw. - Szkoda, że zrobiłaś ze mnie idiotę. Po jaką cholerę w ogóle ciągnęłaś tę farsę, co? Bo chciałaś mieć znanego faceta? - Grzesiu, ja... Ja Cię kochałam i nadal... - Nie Natka, nie kochałaś. Jeżeli mi nie ufałaś to również mnie nie kochałaś. - przerwał Ci stanowczo. Smutek z jego twarzy zniknął, ustępując miejsca irytacji. Z zaciśniętymi ustami wstał i ruszył przed siebie. Stałaś jak wryta obserwując, miłość Twojego życia, która coraz bardziej się oddalała. Chciałaś za nim biec, rzucić mu się na szyję i przepraszać go tak długo, aż Ci wybaczy. Błagać, by pozwolił wrócić Ci do jego serca. Czułaś, że jednak nie ma na to szans. Mimo to ruszyłaś szybkim krokiem za nim, a kiedy był na wyciągnięcie ręki złapałaś go za koszulkę. - Hej, poczekaj! Stanął, ale nie odwrócił się. Przetarł twarz dłonią, a Ty westchnęłaś głęboko. - Posłuchaj mnie, proszę tylko o to. To jak zareagowałam przed chwilą mogło wyglądać źle, ale ja na prawdę coś do Ciebie czułam. Nie umiałabym być z Tobą, gdybyś nic dla mnie nie znaczył. Ja po prostu... - urwałaś, kiedy jednak odwrócił się powoli. Wpatrywałaś się w niego przez chwilę żeby go zapamiętać, bo miałaś wrażenie, że widzisz go po raz ostatni. - Przepraszam, że Cię skrzywdziłam, nie chciałam tego. Przepraszam, że wywróciłam Twój świat do góry nogami. Przepraszam za moją głupotę i... Zawsze będziesz dla mnie wyjątkową osobą, Grzesiu. - Przestań płakać. - szepnął, powoli i nieśmiało obejmując Cię ramionami. - Wybaczysz mi kiedyś? - wymamrotałaś prosto w jego tors. Nic nie odpowiedział, oparł tylko brodę o Twoją głowę i mocniej Cię do siebie przycisnął. Poczułaś się jeszcze bardziej beznadziejnie. Odsunął Cię lekko od siebie, żeby móc spojrzeć Ci w oczy. Uśmiechnął się krzywo ocierając Twoje mokre policzki, a potem pocałował w czoło. - Odwiedzaj mnie tutaj czasem, ok? - poprosił ściskając Twoje dłonie. Pokiwałaś twierdząco głową, ale co pomyślałaś, to Twoje. Teraz kiedy już wszystko między Wami skończone on znajdzie sobie kogoś, a Ty... Nie wytrzymasz widząc go z jakąś inną kobietą. Na zwykłe pożegnalne uściski z Jolą zareagowałaś gwałtownie. Teraz, kiedy cała sytuacja się wyjaśniła nie wyobrażałaś sobie, że będziesz mogła ot tak go odwiedzić i patrzeć, jak ktoś inny niż Ty ląduje w jego ramionach i dostaje całusa w policzek. Usiadłaś przy stoliku nie patrząc na dziewczyny. Wypiłaś duszkiem wino z kieliszka i poprosiłaś o dolewkę. Olga od razu zbombardowała Cię gradem pytań. Marta przyglądała się Wam lekko zszokowana. Kiedy zjawił się kelner z Twoim winem drapnęłaś je od niego i wypiłaś równie szybko co poprzednie. Poprosiłaś o kolejny kieliszek, a protestującą Olgę uciszyłaś gestem. - Natka, do cholery, ogarnij się! Co on Ci tym razem zrobił? - Raczej co ja jemu zrobiłam. - mruknęłaś. - Nie rozumiem... - On mnie kocha, ja go kocham, ale nigdy więcej ze sobą nie będziemy. A wiesz czemu? - wlepiłaś wzrok w przyjaciółkę, która skrzywiła się i spojrzała na Ciebie jak na wariatkę. - Bo widzisz Olguś, to nie jego wina, tylko moja. Gdybym dała mu wtedy tą całą sytuację wyjaśnić, nie byłoby całej spiny i bylibyśmy ze sobą. Zareagowałam zbyt gwałtownie... - Jasne, nie wmówisz mi, że nie widziałaś tego, co widziałaś! - Olga, zluzuj, nie atakuj jej. - wtrąciła się Marta. - Grzesiek nie umie kłamać. - odpowiedziałaś stanowczo upijając kolejny łyk wina. - I co teraz? - zapytały jednocześnie. - Zaczynam kolejny raz od nowa. - uśmiechnęłaś się krzywo patrząc na dziewczyny. Wzniosłaś kieliszek, jak do toastu. Stuknęłyście się szkłem i zabrałyście do jedzenia. Pomyślałaś, że Gdańsk już nigdy nie będzie dla Ciebie taki sam. W listopadowe popołudnie stoisz przed halą w Olsztynie miętoląc bilet w dłoniach. Bilet na mecz siatkówki. Upierałaś się, że dałaś sobie z nim spokój, ale to było silniejsze od Ciebie. Chciałaś go po prostu zobaczyć, a najlepiej żeby on o tym nie wiedział. Jedyną opcją był wypad na mecz, a że do Olsztyna masz blisko, postanowiłaś to wykorzystać. Obserwowałaś go na rozgrzewce i uśmiechałaś się pod nosem kiedy i on cały czas szczerzył się do kolegów. Twój uśmiech jednak zniknął, kiedy na wolnym krześle obok Ciebie usiadł Bartek. Nabawił się jakiejś kontuzji i nie załapał się do meczowej dwunastki. A chciałaś zostać niezauważona... Po wygranym przez gdańską drużynę meczu siłą zaciągnął Cię na dół. - On mi nie wybaczy, jak mu powiem, że tutaj byłaś i do niego nie przyszłaś. - Bartuś, z Ciebie to jest taki cholerny plotkarz... - westchnęłaś ciężko idąc za Gawryszewskim wzdłuż trybun. - Gregor, ogarnij się, kobietę Ci prowadzę! - miałaś ochotę zdzielić go torebką przez łeb. - Co Ty znowu odpierdalasz... - mruknął siedzący na boisku Grzegorz. Odwrócił się powoli i uniósł brwi ze zdziwienia, kiedy Cię zobaczył. Na jego zarumienione policzki wkradł się szeroki uśmiech i szybko podniósł się z parkietu. Otarł się ręcznikiem i podszedł do Ciebie. Nie odezwał się ani słowem, tylko stał i patrzył. Miałaś wrażenie, że czas się zatrzymał, a przed Tobą stoi ten Grzesiek, który prawie dwa lata temu tak samo wyglądał po każdym meczu w Gdańsku. Chciałaś go przytulić, bo tak bardzo za nim tęskniłaś, ale wiedziałaś, że nie możesz tego zrobić. - Cześć Natka, miło Cię widzieć! - wypalił mrugając wesoło jednym okiem. Przygryzłaś wargę czując te cholerne motyle w brzuchu. Nie powinnaś nic do niego czuć, a jednak... Coś pozostało. - Cześć, chciałam się tylko przywitać, bo zaraz muszę lecieć i... - urwałaś nerwowo uciekając wzrokiem. - Jasne, przecież masz swoje sprawy. Fajnie, że jednak przyszłaś do mnie. - zbliżył się odrobinkę, a Ty przyciągana jak magnesem zrobiłaś to samo. Nie mogłaś się oprzeć. Patrzyłaś mu w oczy w których dostrzegłaś wesołe iskierki. Ciekawe co on czuł? Czy też chociaż trochę za Tobą tęsknił? Czy też jeszcze odrobinę Cię kochał? Tak jak Ty jego... Pal licho, raz się żyje! Wspięłaś się na palce i szybko go pocałowałaś. Znowu zdziwiony uniósł brwi, by po chwili zaśmiać się w głos. Skrzywiłaś się zakrywając twarz dłońmi, bo poczułaś się głupio. - A podobno ludzie, którzy ze sobą zerwali nie całują się na środku ulicy. - prychnął rozbawiony. - Jesteśmy na hali, nie na ulicy... - mruknęłaś między palcami. - Chodziło mi o miejsce publiczne. - chichotając rozsunął Twoje dłonie. - Przepraszam, to był zły pomysł, żebym tu przychodziła, kiedy jeszcze coś do Ciebie czuję... Nie powinnam Cię całować. - wypaliłaś, znów uciekając wzrokiem. Unieruchomił Twój podbródek, a drugą dłonią dotknął Twojego ramienia. - Nie przepraszaj za miłość. - Jesteś pewien? - zapytałaś stojąc obok swojego samochodu. - Jak nigdy przedtem. - odpowiedział stanowczo. - Ale... - Natalka, nie zadawaj zbędnych pytań. - położył dłonie na Twoje ramiona - Tak, chcę Cię z powrotem. Tak, poczekam aż wszystko tutaj pozałatwiasz. I tak, z tym mieszkaniem to na poważnie. - Obiecuję, że nigdy więcej Ci nie ucieknę w takich głupich okolicznościach. - dotknęłaś dłonią jego zarośniętego policzka - W ogóle mi nie uciekniesz. te moje oneshoty są taaaakie miałkie, że o mamo. ale uparłam się na Grzesia, to musiałam Grzesia skończyć.
a może by tak jeszcze raz tekst